9rozdzial

Podrozdziały:

  • Dziesiątki tysięcy ludzi wokół kościoła - str. 272
  • Cud na Nowolipkach sprawą państwową - str. 274
  • Władza wyłącza prąd na Muranowie - str. 275
  • Pierwsze zatrzymania - str. 275
  • Naukowcy na froncie walki z cudem - pierwsze malowanie - 15.10.1959 - str. 276
  • Tajniacy na dworcach kolejowych - str. 277
  • Chłop i inteligent - str. 278
  • Próby wyjaśnienia - „nieznana aparatura wszystko wywołuje” - str. 279
  • Drugie, trzecie, czwarte malowanie… - 26-29.10.1959 r. - str. 280
  • Propagandowe działania w PRL-owskiej prasie - „Witaj - Średniowiecze!” - str. 282
  • Opinie świadków wydarzeń - str. 286
  • Owoce cudu - nawrócenia, umocnienienie w wierze i… dębowe drzwi kościelne - str. 288
  • Czy to był cud…? - str. 289
  • Umiera ks. Stefan Kuć, proboszczem zostaje ks. Mieczysław Jabłonka - str. 290
  • Drugi cud na Nowolipkach. Matka Boża znów pojawia się na wieży kościoła - 1970 - str. 291
  • Pamiątkowa Tablica - str. 293

ornament1

Streszczenie wybranych fragmentów rozdziału 9.

obraz Maria Mieczykowska Dziurdz1jpg
Wierni udający się 7 października 1959 r. na wieczorną mszę o godzinie 19, zauważyli na wieży kościoła obłok i bijący blask, a na jego tle pełnopostaciowy wizerunek Matki Bożej. Za pierwszą osobę jaka zaobserwowała cudowne zjawisko, uznana została, 12-letnia dziewczynka o nazwisku Ogniewska, mieszkająca naprzeciwko kościoła. Takie przynajmniej ustalenia poczyniła SB. W raportach wspomniany był też milicjant, który miał jakoby zawiadomić Komendę Główną Milicji Obywatelskiej. W tym wypadku nie ma to jednak chyba większego znaczenia ponieważ zaistniałe zjawisko miało charakter masowy, jednoczesny dla wielu osób i spontaniczny. Mieszkająca na Nowolipkach Anna Kowalska wspominała: Szłam do kościoła na wieczorną mszę św. i na Różaniec jak zawsze chodziłam. Miałam taki zwyczaj patrzeć na krzyż i w ten wieczór tego krzyża nie widziałam, tylko wielką jasność. Stanęłam na ulicy, przetarłam oczy - co się ze mną dzieje? Gdzie ja jestem? Nagle widzę osobę, toż piękna postać, patrzy w dół. Serce biło mi mocno z wrażenia. Stwierdzam, że była to Matka Boża. Przyszłam do domu po męża, ale on nic nie widział. Widział mój kolega z pracy, przyszedł ze swoją matką i oboje widzieli, byli bardzo wzruszeni, modlili się, było bardzo dużo ludzi i dużo ludzi twierdziło, że widzą też postać Matki Bożej. Na drugi dzień rano poszłam do kościoła i jak zawsze patrzyłam na krzyż, ale go nie było, była znowu postać Matki Bożej, jak w nocy. Ja poleciałam po koleżankę aby przyszła zobaczyć, lecz gdy przyszła postaci już nie widziałam, ani ja ani ona. Cały miesiąc ludzie się gromadzili i twierdzili, że stała, ale ja widziałam ją dwa razy, był to taki dziwny czas i atmosfera dziwna. Ludzie wszędzie o tym cudzie mówili[1].

Władze przez pierwsze dwie doby nie reagowały na wydarzenia, licząc zapewne na ich samoistne wygaśnięcie. Z jednego z „perlustrowanych” listów - tak fachowo nazywano przejrzenie i zrobienie notatki z korespondencji przez pracownika specjalnej komórki SB („W”) - zachował się opis słów pewnej matki piszącej do swojego syna studenta: Jak przyjechali milicjanci (pierwszy patrol), jak pokazali sierżantowi figurę, to ukląkł, modli się, a następnie odjechał, mówiąc „niech przyjadą porządek robić inni - ja widziałem i wierzę”[2].

Dziesiątki tysięcy ludzi wokół kościoła

Zainteresowanie mimowolnie spotęgowała prasa, a zwłaszcza minireportaż Expressu Wieczornego z dnia 13 października 1959 r. Ten jeden z najpoczytniejszych dzienników pisał: Wszyscy żywo rozprawiają, wpatrują się w ciemny masyw wieży kościelnej, na której w pobliżu szczytu majaczy słabym światłem coś, co można wziąć od biedy za zarys jakiejś figury[3]. Pisany w prześmiewczym tonie artykuł, sugerował jednak, że coś niezwykłego faktycznie dzieje się na Nowolipkach. W peerelowskich realiach „czytania między wierszami”, interpretowano to wręcz za potwierdzenie objawienia się Matki Bożej.

W kolejnych dniach gromadziło się pod kościołem po kilkadziesiąt tysięcy osób. Bartosz Kaliski podaje meldunek milicyjny mówiący o około 35 tys. ludzi dziennie[4], natomiast Witold Dąbrowski powołujący się również na szacunki milicyjne pisze o 70 tys., robiąc zastrzeżenie, że w rzeczywistości było ponad 100 tysięcy osób[5]. Na pewno skala zjawiska, wymagała zaangażowania funkcjonariuszy wielu służb. Zachowany dokument Urzędu do spraw Wyznań podaje liczbę 300-400 samych milicjantów, wysłanych w dniu 23 października do utrzymania porządku pod kościołem.wieza

Próby wyjaśnienia - „nieznana aparatura wszystko wywołuje”

W meldunkach służb zachowały się próby wyjaśnienia zjawiska. Zbierano opinie podawane w prasie, przeczytane w perlustrowanych listach, czy po prostu zasłyszane wśród zgromadzonych przez pracowników SB w cywilu. Obok lansowanej tezy o „fosforyzowaniu patyny”, zanotowano m. in. informację o uszkodzonym piorunochronie mogącym elektryzować blachę lub zjawisku depolaryzacji jakie ma czasem występować na okrętach. Jak na owe czasy, hipotezę z pogranicza fantastyki wygłosili dwaj inżynierowie z Polskiego Radia, mówiący o nieznanej aparaturze, która wszystko wywołuje[6].

Czy to był cud…?

Ilość zachowanych przekazów potwierdza niewątpliwie fakt zaistnienia niezwykłego zjawiska. Jednak czy był to cud, tak jak to definiuje Kościół lub na przykład manifestacja złego ducha, czy racjonalizując - zbiorowa halucynacja, histeria, czy zdarzenie w jakiś sposób wytłumaczalne naukowo, tego nikt ostatecznie nie rozstrzygnął. Mamy za to potwierdzoną źródłowo pewność, że coś niewytłumaczalnego miało miejsce. Składają się na to oficjalne raporty milicyjne, liczne dokumenty Służby Bezpieczeństwa, doniesienia prasowe, notatki sporządzone z 970 nielegalnie otworzonych listów, relacje naocznych świadków itp. Warto zauważyć, że większość materiałów została wytworzona przez władze zwalczające Kościół, ale nie mogące zanegować zjawiska, wobec jego ogromnej skali.

[1] Dąbrowski 2012, s. 17-18.
[2] AIPN, 0423/6511, Notatka z perlustracji dokumentów z dnia 14 X 1959 r., k. 112, cyt. za: Kaliski 2017, s. 47.
[3] AAN, UdSW, 74/35, Ju., „Cud” na Nowolipkach, „Express Wieczorny”, 13 X 1959, nr 244, wyd. B, k. 20 (wycinek zachowany w aktach administracji wyznaniowej), cyt. za Kaliski 2017, s. 31.
[4] Kaliski 2017, s. 34.
[5] Dąbrowski 2012, s. 43.
[6] AIPN, 0423/6511, Informacja nr 4, 14 X 1959 r., k. 5–9, cyt. za Kaliski 2017, s. 42.

Opracowanie na podstawie książki "Serce Muranowa. Odzyskane dzieje Kościoła św. Augustyna na Nowolipkach". Listopad 2022.
Autor: Wojciech Andrzej Szota.

ornament1

O KSIĄŻCE

Jednym z najsłynniejszych zdjęć ukazujących okrucieństwo wojny jest to przedstawiające kościół świętego Augustyna w morzu gruzów i ruin zniszczonej Warszawy. Przetrwał on w opatrznościowy wręcz sposób, mimo że był podpalany, bombardowany i ostrzeliwany. Często nazywany jest niemym świadkiem największych okrucieństw, jakie miały miejsce podczas niemieckiej okupacji. Jednak jego dzieje do dziś były praktycznie nieznane. Prawie wszystkie dokumenty zostały zniszczone podczas II wojny światowej, a większość świadków tragicznych wydarzeń poległa.

Książka jest owocem kilkunastoletniej pracy i badań, które pozwoliły odtworzyć historię kościoła i parafii świętego Augustyna na Nowolipkach w Warszawie. Począwszy od XVII wieku i dziejów zakonu brygidek, po okrutne czasy getta warszawskiego, więzienia gestapo - Pawiaka, Powstania Warszawskiego, przez wydarzenia nazywane "Cudem na Nowolipkach" - związane z ukazywaniem się Matki Bożej, aż po współczesność. Opracowanie zawiera obszerny opis historyczny oparty na materiałach źródłowych, ale również szeroko traktuje zagadnienia związane z unikalną architekturą i wyposażeniem kościoła.

Autorem jest Wojciech Andrzej Szota, historyk sztuki, absolwent Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Książka została wydana dzięki staraniom i wsparciu ks. Walentego Królaka, proboszcza parafii od 1992 roku, ale też wielkiego miłośnika sztuki, który przywrócił kościołowi dawny blask przeprowadzając liczne prace konserwatorskie.

Dowiedz się więcej

STRONA POŚWIĘCONA KOŚCIOŁOWI ŚW. AUGUSTYNA W WARSZAWIE I OPOWIADAJĄCEJ O NIM KSIĄŻCE

„Serce Muranowa. Odzyskane dzieje Kościoła Świętego Augustyna na Nowolipkach” – książka autorstwa Wojciecha Andrzeja Szoty, to pierwsza monografia kościoła w jego 127 letniej historii. Pozycja ma blisko 400 stron i jest bogato ilustrowana unikalnymi grafikami oraz zdjęciami. Oprócz czasami zapełnienie nieznanych zagadnień historycznych, opisana jest również unikalna architektura świątyni.

Kup książkę